Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   128   —

począł się rozprawiać. Bo dlaczego jednakże je odczuwa? Czy dlatego, że Hanka jest chłopką, a on szlachcicem? Nie! Panna Anney nie podawała się za angielską szlachciankę, a chłopka polska, to przecie nic gorszego od angielskiej mieszczanki. Krzycki nie umiał sobie jasno zdać sprawy, iż przyczyna leży w tem, że panna Anney przez samo pochodzenie obce i dalekie, przedstawiała mu się, jak jakaś »princesse lointaine«, a Hanka to była blizka i swojacka dziewczyna z Żarnowa. Mniej budziła ciekawości, zatem mniej pociągała. — Było o taką łatwiej — zatem była mu tańsza. I próżno przypominał sobie i powtarzał, że ta Hanka, to przecie ta sama jasnowłosa panna, cudna, ponętna, wytworna, kobieca, odczuwająca każdą myśl i każde słowo — poczucie pewnego rozczarowania silniejsze było od tych myśli i ów wdzięk egzotyczności, którego nagle dziewczynie zbrakło, zmniejszał w jego oczach jej wartość.
Ale było przytem i coś innego, wobec czego i to rozczarowanie i wszelkie niespodziane wrażenia schodziły na dalszy plan i stawały się rzeczą podrzędną. Oto on tę dziewczynę już posiadał — razem z ciałem i duszą. Była wówczas