Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




VII.

Świdwicki nie zmyślał, mówiąc, że nie wie, jak się zowie rewolucyonista, któremu zapewnił przytułek, albowiem panna Polcia istotnie uczyniła z tego tajemnicę. Uradzili tak z Laskowiczem po drodze. Młody student, dowiedziawszy się, że Świdwicki, do którego go dziewczyna prowadzi, jest znajomym Grońskiego i pani Otockiej, stropił się w pierwszej chwili ogromnie. Przypomniały mu się listy, jakie pisał do panny Maryni i nienawistny stosunek do Krzyckiego, na którego jego partya dokonała przed niedawnym czasem zamachu. Osobiście nie brał wprawdzie w nim udziału i myśl nie wyszła od niego, ale natomiast nie miał najmniejszej wątpliwości, że komitet wydał wyrok śmierci wskutek jego raportów, wskazujących na Krzyckiego jako na główną przeszkodę w propagandzie — i pamiętał, że nie uczynił nic, by zamachowi za,