Strona:Henryk Sienkiewicz - Legjony.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzony, ale nie mógł być rozdarty między sąsiadów... Rzym to nie... Polska...
I dalsze słowa uwięzły mu w ustach, a tym, którzy go słuchali, przygniótł dusze jako niezmierny ciężar. Zapadła cisza — i pochyliły się wszystkie głowy. Ściśnięte serca zalała wielka gorycz...
Wtem zdala, wśród głuchej nocy, doszedł ich na tem trazymeńskiem pobojowisku, od strony ognisk i biwaków polskich, żołnierski głos śpiewający:

„Jeszcze Polska nie umarła,[1]
Póki my żyjemy...“
............

— Słyszysz, jenerale? — zapytał Tremo.
A Dąbrowski podniósł załzawione oczy ku księżycowi.
— Daj to Bóg — rzekł.





  1. Tak brzmiał pierwotny tekst utworu Wybickiego.