Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/478

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   470   —

wie przekonają się, że złe Mzimu nie potrafi nikogo wyratować.
A Kali powtórzył:
— Bóg ich pokarać, ale my nie mamy wody.
— Daleko, przed nami, widziałem na wschodzie góry. Tam musi być woda.
— Kali widzieć je także, ale do nich mnóstwo, mnóstwo dni…
Nastała chwila milczenia.
— Panie, — ozwał się Kali — niech dobre Mzimu… niech bibi poprosi wielkiego Ducha o deszcz, albo o rzekę.
Staś nie odpowiedział nic i odszedł. Przed namiotem zobaczył białą figurkę Nel; krzyki i wycia Murzynów rozbudziły ją już oddawna.
— Co to się stało, Stasiu? — zapytała, podbiegając ku niemu.
A on położył jej rękę na główce i rzekł poważnie:
— Nel, módl się do Boga o wodę, gdyż inaczej zginiemy wszyscy.
Więc dziewczynka podniosła swą bladą twarzyczkę ku górze i, utkwiwszy oczy w srebrnej tarczy księżyca, poczęła błagać o ratunek Tego, który na niebie porusza kręgi gwiazd, a na ziemi stosuje wiatr do wełny jagnięcia.


Po bezsennej, hałaśliwej i niespokojnej nocy słońce wytoczyło się na widnokrąg tak nagle, jak zawsze wy-