Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   349   —

handlu jedwabiem. Kształcił syna na inżyniera, ale młodemu Henrykowi uśmiechały się od wczesnych lat podróże. Po ukończeniu politechniki, odziedziczywszy całą fortunę ojcowską, przedsięwziął pierwszą podróż do Egiptu. Były to czasy jeszcze przed Mahdim, więc dotarł aż do Chartumu i polował z Dangalami w Sudanie. Potem poświęcił się geografii Afryki i stał się tak biegłym jej znawcą, że wiele towarzystw geograficznych zaliczyło go w poczet swych członków. Tę ostatnią podróż, która miała skończyć się dla niego tak fatalnie, rozpoczął z Zanzibaru. Dotarł do Wielkich Jezior i zamierzał przedrzeć się wzdłuż nieznanych dotychczas gór Karamoyo, do Abisynii, a stamtąd do wybrzeży Oceanu. Ale Zanzibaryci nie chcieli iść dalej. Na szczęście, lub na nieszczęście, była wówczas wojna między królem Ugandy a Unyoro. Linde oddał znaczne usługi królowi Ugandy, który w zamian za nie, darował mu przeszło dwustu »pagazich«. Ułatwiło to całkowicie podróż i zwiedzenie gór Karamoyo, ale następnie ospa objawiła się w szeregach, a po niej przyszła straszna choroba śpiączki — i ostateczna ruina karawany.
Linde posiadał znaczne zapasy wszelkiego rodzaju konserw, ale w obawie skorbutu polował codziennie dla zdobycia świeżego mięsa. Był on wybornym strzelcem, lecz niedość ostrożnym myśliwym. I stało się, że, gdy przed kilku dniami zbliżył się lekkomyślnie do powalonego dzika-ndiri, zwierz zerwał się i poszarpał mu okropnie nogę, a następnie podeptał krzyż. Zdarzyło się to tuż koło obozu i w oczach Nasibu, który, podarłszy własną koszulę i uczyniwszy z niej bandaż, zdołał zatamować