Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   198   —

że niewolnica jest młodą dziewczyną z pokolenia Dinka, o miłych rysach i słodkim wyrazie twarzy.
Staś wiedział, że Faszoda — to śmierć, więc nie prosił bynajmniej Hatima, by nie wyprawiano ich w nową, trzecią z kolei podróż. W duszy myślał też, że, jadąc na wschód i południe, zbliżyć się muszą bardzo do południowych granic abisyńskich, i że będzie można uciec. Miał nadzieję, że na suchych wyżynach Nel uchroni się może od febry, i z tych wszystkich przyczyn chętnie i gorliwie zajął się przygotowaniami do drogi.
Gebhr, Chamis i dwaj Beduini nie byli także przeciwni wyprawie, licząc i na to, że przy boku Smaina uda im się upolować sporą ilość niewolników, a potem sprzedać ich korzystnie na targach. Wiedzieli, że handlarze niewolników dochodzą czasem do wielkich majątków, w każdym razie woleli jechać, niż pozostawać na miejscu pod ręką Hatima i Seki-Tamali.
Przygotowania zabrały jednak sporo czasu, zwłaszcza, że dzieci musiały wypocząć. Wielbłądy nie mogły już być użyte do tej podróży, więc Arabowie, a z nimi Staś i Nel mieli jechać konno, Kali zaś, niewolnik Gebhra, i Mea, tak nazwana z porady Stasia, służąca Nel, iść piechotą przy koniach. Hatim wystarał się też o osła, który niósł namiot, przeznaczony dla dziewczynki, i żywność dla dzieci na trzy dni. Więcej nie mógł jej udzielić Seki-Tamala. Dla Nel urządzono coś w rodzaju kobiecego siodła z wojłoku, mat palmowych i bambusów.
Trzy dni spędziły dzieci dla odpoczynku w Faszodzie, lecz niezmierna ilość komarów nad rzeką czyniła