Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   196   —

wnie przy wieczerzy, na którą emir zaprosił także Stasia i Nel.
— Ja — mówił do Hatima — muszę wkrótce wyruszyć ze wszystkimi ludźmi na daleką wyprawę na południe, przeciw Eminowi paszy[1], który siedzi w Lado, mając tam parowce i wojsko. Taki rozkaz przywiozłeś mi, Hatimie… Ty musisz wracać do Omdurmanu, więc w Faszodzie nie zostanie jedna żywa dusza. Mieszkać tu niema gdzie, jeść niema co i panują choroby. Wiem wprawdzie, że biali nie chorują na ospę, ale febra zabije te dzieci w ciągu miesiąca.
— Kazano mi je przywieźć do Faszody — odpowiedział Hatim — więc je przywiozłem i mógłbym się o nie więcej nie troszczyć. Ale polecił mi je przyjaciel mój, Grek Kaliopuli, dlatego nie chciałbym, by pomarły.
— A to się stanie z pewnością.
— Co zatem robić?
— Zamiast pozostawiać je w pustej Faszodzie, odeślij je do Smaina, wraz z tymi ludźmi, którzy przywieźli je do Omdurmanu. Smain poszedł ku górom, do suchego i wysokiego kraju, gdzie febra nie zabija tak ludzi, jak nad rzeką.

— Jakże odnajdą Smaina?

  1. Emin pasza, z pochodzenia Żyd niemiecki, był po zajęciu przez Egipt kraju, leżącego koło Albert Nyanza, gubernatorem Ekwatoryi, przebywał najczęściej w Wadelai. Mahdyści atakowali go kilkakrotnie. Uratowany został przez Stanleya, który przyprowadził go wraz z większą częścią żołnierzy do Bagamoyo nad oceanem Indyjskim.