Strona:Henryk Sienkiewicz-Potop (1888) t.6.djvu/093

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Waćpaństwo mi wierzcie, bom ja przejechała cały kraj: — mówiła Anusia — w pierwszej lepszej wsi, w pierwszym lepszym lesie, grasanci wymordują nas, nim spytają ktośmy tacy. Nie można inaczej uciekać, jeno do wojsk.

— Ba, będę miał własną partyą.

— Nim ją waćpan zbierzesz, nim do znajomej wsi dojedziesz, szyję stracisz.

— Wieści o księciu Bogusławie powinny wkrótce nadejść.

— Panu Braunowi kazałam, by zaraz mi wszystko donosił.

Braun jednak przez długi czas nic jej nie donosił.

Ketling natomiast począł odwiedzać Oleńkę, bo pierwsza, spotkawszy go pewnego dnia, wyciągnęła doń rękę. Młody oficer źle wróżył z tej głuchej ciszy. Wedle niego, książe ze względu na elektora i Szwedów, nie zamilczałby o najmniejszem powodzeniu i raczejby je przesadzał, niżeli milczeniem znaczenie rzeczywistych przewag osłabiał.

— Nie przypuszczam, żeby miał być już zniesiony ze szczętem, — mówił młody oficer — ale pewnie znajduje się w ciężkiem położeniu, z którego wyjścia znaleść trudno.

— Wszystkie wieści przychodzą tu tak późno, — odrzekła Oleńka — a najlepszy dowód na Częstochowie, o której cudownej obronie dowiedzieliśmy się szczegółów dopiero od panny Borzobohatej.

— Ja, pani, wiedziałem już o tem dawniej, ale nie rozumiejąc, jako cudzoziemiec, waloru, który dla Polaków ma to miejsce, nawet nie wspominałem pani o tem. Bo, że się w tak wielkiej wojnie jakowyś zame-