Strona:Henryk Sienkiewicz-Potop (1888) t.5.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Andrzej mówił coraz trudniej, bo coraz mocniej zaciskał zęby.

— I... co książe z nią uczynił?

— Nic nie wskórał.

Nastało milczenie, po chwili Kmicic zdjął rysi kołpaczek, pociągnął ręką po czole i ozwał się:

— Zacięto mnie w spotkaniu, krew mi idzie i zesłabłem...