Strona:Henryk Sienkiewicz-Potop (1888) t.5.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwyciężonego wodza, a wreszcie i na układy. Układami, które każden magnat mocen był w tej Rzeczypospolitej zawierać, albo przynajmniej pozwalał sobie zawierać, więcej dotychczas Karol wskórał, niż bronią. Jako więc człek przebiegły i lubiący wiedzieć z kim ma do czynienia, starannie wszystkie wiadomości o władcy Zamościa zbierał. Wypytywał o jego obyczaje, skłonności, dowcip i fantazyą.

Jan Sapieha, który naonczas zdradą jeszcze, ku wielkiemu umartwieniu wojewody witebskiego, nazwisko kalał, najwięcej królowi dawał objaśnień co do pana starosty kałuskiego. Trawili też na naradach całe godziny. Sapieha zresztą nie sądził, aby łatwo przyszło królowi pana na Zamościu skaptować.

— Pieniędzmi go nie skusić, — mówił pan Jan — bo człek okrutnie możny. O godności nie dba i nigdy o nie nie zabiegał, nie chciał ich wonczas nawet, gdy same go szukały… Co do tytułów, sam słyszałem, jak na dworze zgromił pana des Noyersa, sekretarza królowej, za to, że mówiąc do niego, powiedział: „mon prince!” „Jam nie prince, rzecze mu, alem archiduków więźniami w moim Zamościu miewał”. Co prawda zresztą, to nie on miewał, jeno jego dziad, którego Wielkim w narodzie naszym nazywają.

— Byle mi bramy Zamościa otworzył, zaofiaruję mu coś takiego, czego żaden król polski zaofiarowaćby nie mógł.

Sapieże nie wypadało pytać, coby takiego było, spojrzał tylko z ciekawością na Karola Gustawa, ten zaś zrozumiał spojrzenie i odrzekł, odgarniając, wedle zwyczaju, włosy za uszy:

— Zaofiaruję mu województwo lubelskie, jako