Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.2.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w oczeretach siedzieć. A my tymczasem w przebraniu jakoś do Zołotonoszy się przebierzem, znajdziemy braci waćpanny i pomoc — dobrze; nie, to pójdziem dalej aż do hetmanów, albo na księcia będziem czekać, a wszystko w przezpieczności, bo dziadom od chłopów i od kozaków żaden strach. Moglibyśmy przez obozy Chmielnickiego zdrowo głowy przenieść. Tylko jednych Tatarów vitare nam należy, bo oniby waćpannę jako pachołka młodego, w jasyr wzięli.
— To i ja tedy przebrać się muszę.
— Tak jest, zrzuć tedy waćpanna z siebie kozaczka, a w wyrostka chłopskiego się przedzierzgnij. Trocheś, jak na chamskie dziecko, za gładka, ja także na dida, ale to nic. Wiater opali liczko waćpanny, a mnie od chodzenia brzuch spadnie. Wszystką tłustość z siebie wypocę. Gdy mnie Wołosi oko wypalili, myślałem, iż zgoła okrutna przygoda mię nachodzi, a widzę teraz, iż mi się to właśnie przyda, bo dziad nie ślepiec byłby podejrzanym. Będziesz mnie waćpanna za rękę prowadzić, a zwij mnie Onufrij, bo takowe jest moje dziadowskie imię. Teraz zaś się przebierz co prędzej, bo nam czas w drogę, która, ile że na piechotę, dłużyć się będzie.
Pan Zagłoba odszedł, a Helena wnet jęła się przebierać za dziadowskie pacholę. Wypluskawszy się w rzece, zrzuciła żupanik kozacki, a wdziała świtkę chłopską, i kapelusz ze słomy i sakwy podróżne. Szczęściem wyrostek ów obdarty przez Zagłobę smukłym był, więc pasowało na nią wszystko dobrze.
Zagłoba, wróciwszy, obejrzał ją uważnie i rzekł:
— Mój Boże, niejeden rycerz chętnieby zbył staniku swego, byle go taki pachołek prowadził, a już je-