Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.2.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rzekłszy to, pan Zagłoba wyszedł do sieni, przygasił ogień w grzebach i zapukał do Wasilowej komnaty.
Smukła postać wysunęła się z niej natychmiast
— Czy to waćpanna? — spytał Zagłoba.
— To ja.
— Chodźże, byleśmy się do koni dobrali. Ale oni tam pijani wszyscy, noc ciemna. Nim się rozbudzą, będziem daleko. Ostrożnie, tu kniazie leżą!
— W imię Ojca, i Syna i Ducha — szeptała Helena.