Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie zmyślał pan Pągowski mówiąc o „abominacyi,“ jaką czują dla zwycięzcy obie niewiasty w Bełczączce. Przekonał się o tem Jacek od jednego na nie spojrzenia. Pani Winnicka wyszła naprzeciw z twarzą zgorszoną i umknęła mu dłoni, gdy ją chciał na powitanie pocałować, a panienka nie użaliła się też jego strapieniu, jego pomieszaniu, nie odpowiedziała na jego ukłon i zajęła się całkiem Cypryanowiczem. Nie skąpiąc mu tkliwych spojrzeń i troskliwych zapytań, posunęła do tego stopnia pieczołowitość, że gdy Cypryanowicz wstał z krzesła w stołowej izbie, aby przejść do przeznaczonego dla rannych pokoju, podparła go pod ramię i, chociaż się wzdragał i wymawiał, odprowadziła go aż do drzwi.