Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kubek, aż zacny napitek zaczął ściekać po stole na podłogę, i rzekł:
— Napijmy się!... Za pomyślność oręża chrześcijańskiego.
— To swoją drogą, — odpowiedział pan Grothus, idąc dalej za biegiem własnych myśli — a swoją drogą waść zastanów się nad tem, com powiedział — bo tak mi się widzi, żem utrafił.
— Ale co zaś! Gdzie tam co do czego! Napij się waść jeszcze.
Dalszą rozmowę przerwało im poruszenie krzeseł przy większym stole. Pani Winnicka i panna Sienińska chciały się udać na spoczynek. Dźwięczny, jak srebrny dzwonek, głos panienki począł powtarzać: „dobranoc waćpanu, dobranoc waćpanu“ — potem dygnęła pięknie panu Grothusowi, pocałowała w rękę pana Pągowskiego, otarła się, jak kotka, czołem i noskiem o jego ramię i poszła. Cypryanowicz, Bukojemscy i Taczewski wyszli też zaraz za paniami. W izbie pozostali tylko dwaj starzy i gwarzyli długo, albowiem pan Pągowski kazał podać nowy gąsiorek jeszcze zacniejszego miodu