Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dalszą rozmowę przerwało przybycie piwniczego. Przywiózł on łuby z rzeczami panienki, co, jak mówił, nie przyszło mu bez trudności. Panny Krzepeckie usiłowały bronić i chciały nawet budzić brata, by też nie dawał. Ale dobudzić się go nie mogły, szlachcic zaś wmówił w nie, że trzeba to uczynić i dla ich własnego i dla braterskiego dobra, inaczej bowiem oskarżone będą o grabież cudzego mienia i wzięte na męki w sądzie. Zlękły się tedy, jako niewiasty nie znające się na prawie, i przyzwoliły. Piwniczy mniemał także, że Marcyan będzie usiłował koniecznie odzyskać pannę, ale nie przypuszczał, by od razu uciekł się do przemocy.
— Powstrzyma go od tego — mówił — stary pan Krzepecki, który rozumie, czem pachnie „raptus puellae“! Nic on jeszcze nie wie, co się stało, ale ja stąd wprost pojadę i całą sprawę mu przedstawię, a to z dwóch przyczyn. Raz dlatego, by pohamował pana Marcyana, a powtóre, że nie chcę być jutro w Bełczączce w chwili, w której pan Marcyan się przebudzi i dowie się, żem to ja ułatwił panience wyjazd. Porwałby się na mnie niechybnie i wówczas jednemu z nas mógłby się casus paskudeus przytrafić.
Pan Serafin i ksiądz Woynowski pochwalili roztropność piwniczego i, widząc, że człowiek jest życzliwy, a przytem doświadczony, który z niejednego pieca chleb jadał i któremu nawet i prawo jest nieobce — zaprosili go do spólnego sprawy rozważania. Uczyniły się tedy dwie narady, bo drugą złożyli w oficynie panowie Bukojemscy na własną rękę.
Pan Cypryanowicz, wiedząc, w jaki sposób najłatwiej można pohamować ich mężobójcze zamiary i zatrzymać ich w domu, podesłał im do oficyny spory gąsior zacnego zieleniaku, który też zaraz radzi obsiedli i poczęli wzajem do siebie przepijać. Serca mieli wzru-