Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




W taki to wieczór siedział na przyźbie domu pan Cypryanowicz, goszcząc księdza Woynowskiego, który po nieszporach przyjechał go odwiedzić, i czterech panów Bukojemskich, stale przebywających w Jedlince. Przed nimi stał na krzyżakach stół, na nim łagiewka miodu i szklanice, a oni, słuchając cichego szumu puszczy, popijali zwolna, podnosząc oczy ku niebu, na którem błyszczał mocno sierp księżyca, i rozmawiając o wojnie.
— Dzięki Bogu i waszmości dobrodziejowi, że wkrótce znów będziem gotowi do drogi — mówił Mateusz Bukojemski. — Co tam było, to było. I święci nawet grzeszyli, a cóż dopiero ułomny człowiek, który bez