Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A Wilczopolski wskazał na łuby i, chcąc zaznaczyć, że jakkolwiek chodzi po służbie, nie jest jednak zupełnym prostakiem, rzekł:
— A oto, wasza miłość: omnia mea mecum porto
— Tak że to już było pilno?
— Nie było pilno, ale było trzeba; dlatego też na wszystkie kondycye waszej miłości z radością przystaję, i w razie wyjazdu, o którym wasza miłość wspominał, domu i majętności wiernie ustrzegę.
Panu Serafinowi podobała się odpowiedź i dziarska, zuchowata twarz chłopca, więc po chwili namysłu rzekł:
— O wierności nie wątpię, bo wiem, żeś szlachcic, jeno niedoświadczenia i nieostrożności się boję. W Jedlince trzeba kamieniem siedzieć i dzień i noc czuwać, dlatego, że to prawie w puszczy, a w wielkich borach zwyczajnie i osaczników nie brak, którzy czasem i na domy napadają.
— Dla Jedlinki nie życzę napadu, ale dla siebie tobym go chciał, aby przekonać waszą miłość, że mi stanie czujności i serca...
— Po prawdzie tak też wyglądasz — odrzekł pan Cypryanowicz.
I umilkł, a po chwili tak znów mówić począł:
— Jeszcze jedna ważna rzecz, w której cię muszę przestrzedz. Pan Pągowski na sądzie Boskim i de mortuis nihil nisi bene; ale to wiadomo, że dla poddaństwa byt ciężki. Strofował go o to ksiądz Woynowski, z czego wynikła ich niezgoda. Nie żałowano tam chłopskiego potu a kary były ostre i sprawa krótka. Powiedzmy prawdę: był ucisk — i oficyaliści przywykli też zbyt ostro z ludźmi postępować. Otóż zapowiadam acanu, że tego u mnie niema. Karność musi być, ale ojcowska, wszelako zbytnią srogość uważam za ciężki grzech