Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Panna Sienińska zerwała się z miejsca blada, jak ściana, i zaczęła krzyczeć przerażonym głosem:
— Opiekunie! opiekunie!...
Przy stole uczynił się rum i zamieszanie. Zabrzmiały okrzyki i pytania. Otoczono Pągowskiego kołem, prałat chwycił go za ramiona i przechylił na poręcz krzesła; inni jęli go zlewać wodą, inni wrzeszczeli, by przenieść go na łoże i puszczać mu krew co prędzej. Niektóre z niewiast poklękały — niektóre biegały jak szalone po izbie z przeraźliwym lamentem i jękami — a pan Pągowski z zadartą w tył głową, z nabranemi, jak postronki, żyłami na czole i zamkniętemi oczyma chrapał i rzęził coraz rozgłośniej...
Nieoczekiwany gość przybył istotnie z ciemności — i wstąpił do jego dworu — straszny i nieubłagany.