Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Tegoż wieczora, ale już późno w noc, pani Winnicka przyszła do pokoiku krewniaczki i, zastawszy panienkę jeszcze nierozebraną, poczęła z nią rozmawiać.
— Nie mogę ochłonąć ze zdziwienia — rzekła — bo prędzejbym się śmierci spodziewała, niż żeby jegomości coś podobnego przyszło do głowy.
— I ja się nie spodziewałam.
— Jakże tedy? — i tak już naprawdę? Sama nie wiem, co myśleć — radować się, czy nie?... Bo jużci ksiądz prałat, jako persona duchowna, lepszy ma od świeckich ludzi rozum, i to słuszna, co powiada, że będziesz miała nad głową do śmierci dach i do tego swój,