Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Nie mogli jednak wyjechać tego samego dnia do Bełczączki, albowiem Pągowski po puszczeniu krwi zasłabł znacznie i sam mówił, że mu potrzeba wypoczynku. Nazajutrz za to czuł się trzeźwiejszy, jakby odmłodzony, i z dobrą otuchą, chociaż z pewnym niepokojem zbliżał się do domu. Zajęty całkiem swemi myślami, mało rozmawiał z księdzem przez drogę, lecz gdy wjeżdżali już do wsi i gdy uczuł, że ów niepokój coraz bardziej go ogarnia, rzekł:
— Aż mi to dziwno. Drzewiej wracałem ci zawsze do mojej siedziby jako człowiek, który u siebie jest panem i inni troszczyli się o to, jakiem ich powitam obliczem, a teraz ja się troszczę, jak mnie powitają.