Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I nie mógł nic więcej powiedzieć, gdyż serdeczna boleść chwyciła mu gardło, jakby w kleszcze, i zebrała się w oczach w postaci dwóch wielkich a gorzkich i palących łez, które spłynęły mu po policzkach.
Lecz ksiądz zrozumiał go doskonale.
— Mój Jacku — radził — lepiej ranę wypalić, choćby z największym bolem, niż żeby się jątrzyła; dlatego nie oszczędzam cię. Hej! i ja swego czasu byłem żołnierzem świeckim, przeto wiele rzeczy rozumiem. Wiem, iż bywa tak, że pamięć i żal, choćby człowiek najdalej odjechał, wloką się za nim jako psi i, po nocach wyjąc, spać mu nie dają. Więc co? więc lepiej odrazu je zabić. Ty w tej chwili czujesz, że byłbyś tam oddał wszystką krew, z której przyczyny tak ci dziwno i straszno, że właśnie zemsta cię z tamtej strony ściga. I rzecz wydaje ci się niepodobna, a przecie jest podobna... Bo jeśliś sam niewieścią pychę i niewieście samolubstwo zadrażnił, jeśli liczono, że będziesz skomlał, a tyś nie skomlał, jeśli cię wybito, a tyś się nie łasił, jeno za łańcuch targnął i zerwał, to wiedz, że ci to nigdy nie będzie wybaczone i że zacieklejsza, niźli bywa męska, nienawiść ścigać cię będzie zawsze. A na to rada jest tylko jedna: złamać afekt, choćby o własne serce i cisnąć daleko od siebie, jako pęknięty łuk — ot co!
I znowu nastała chwila milczenia. Stary Cypryanowicz kiwał głową, przytwierdzając księdzu i, jako człowiek doświadczony, podziwiając mądrość jego słów.
Jacek powtórzył:
— Prawda jest, żem za łańcuch targnął i żem go zerwał... Tak, to nie Pągowski mnie ściga!
— Już wiem, cobym zrobił — ozwał się nagle Łukasz Bukojemski.
— Mów, nie ukrywaj! — zawołali dwaj bracia.
— A wiecie, co powiada zając?