Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/485

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XII.


Na oceanie. — Dzieci. — Podróżni. — Stara Francya. — Noce. — Statek. — Przód okrętu. — Arka Noego. — Życie na statku. — Człowiek w morzu. — Ratunek. — Jedziemy dalej. — Noce na pokładzie. — Przylądek Guardafui. — Aden. — Dziwna burza. — Obok. — Murzyni. — Widok ziemi. — Pallas-Athene. — Morze Czerwone. — Suez. — Koniec.


Pierwszego dnia trzymamy się na pełnem morzu. Massika, która na stałym lądzie rozpoczęła się już, wedle zapewnień ojca Stefana, od tygodnia, tu jakoś wcale nie daje nam się we znaki. Niebo bez chmur, pogoda ciągła, w nocy tylko spada rosa obfita. Statek jest pyszny. Jeśli wszystkie francuskie, należące do „Messageries Maritimes“, wyglądają tak samo, to ani angielskie, ani niemieckie nie mogą się z niemi porównać. Osób jest mnóstwo; w pierwszej klasie niema ani jednej wolnej kabiny. Jadą Francuzi, Anglicy, Niemcy