Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z Bagamoyo i Dar-es-Salam, są ludźmi tak ucywilizowanymi, jak zanzibaryci — dalsi zaś, siedzący w rozmaitych zapadłych kątach, między mniejszemi przytokami Kingani, żyją dawnem pierwotnem życiem. Kto sobie przypomni, że i u nas, w takiej naprzykład puszczy Białowieskiej, można znaleźć ludzi, którzy nigdy nie wychylili się z lasów i prócz własnej parafii nie widzieli innego miasteczka, ten łatwo zrozumie, że podobne stosunki mogą mieć tem bardziej miejsce w Afryce.
Wsie, które widziałem, budowane są po największej części w ten sposób, że chaty otaczają obszerny majdan, wyskubany z trawy i dobrze udeptany. Chata królewska, większa od innych, stoi często na środku majdanu, pod obszernem drzewem, pod którem odbywają palawery, to jest narady starszyzny. W posiadłościach niemieckich zwyczaj ten ustał siłą rzeczy, dawniej jednak w każdej osadzie trzeba było spędzać całe godziny na układach o pozwolenie przejścia terytoryum i o okup (hongo), który królikowie nakładali na karawany.
Chaty są lepione z gliny i chróstu, zawsze okrągłe, ze spiczastym trzcinowym dachem, który schodzi nisko i mocno wystaje nad ścianę,