Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sności jest nierównie większe, niż za władztwa Arabów.
Zapewne, że takie stosunki, w kłórychby każdy poprzestawał na swojem, byłyby najbliższe ideału — faktem wszelako jest, że państwa europejskie zabierają i rozdzielają między sobą Afrykę, co zresztą, w razie przeciwnym, Arabowie czyniliby nierównie okrutniej. Otóż Niemcy wzięli swoją część prawem nie gorszem, ani nie lepszem, niż inni — i rządzą też nie gorzej, niż inni. Czynią zapewne wiele omyłek, bo jest to pole, na którem nie mają takiej np. praktyki, jak Anglicy, należy jednak przyznać, że panowanie ich, w stosunku do dawnych arabskich czasów, jest zmianą, jeśli nie dla dzisiejszych, to przynajmniej dla przyszłych pokoleń pomyślną.
A jednak, mimo, iż na czele rządów stał dotychczas człowiek, który sam kochając czarnych, umiał sobie ich jednać — murzyni żałują Arabów. W czasie powstania Buszirego, prawie wszyscy stanęli po jego stronie — i dziś, gdyby im dać wybór, głosowaliby za Arabami. Żeby to zrozumieć, trzeba sobie umieć zdać sprawę z psychologii dzikiego człowieka. Samowolę, niewolę, okrucieństwo, choćby straszne, znosi on, bo musi; gdy przyjdzie cierpieć — cierpi; ale za