Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym razie przysłać tyle wojska, ile go będzie potrzeba — i kraju z pewnością z rąk nie wypuszczą; ale tymczasem, nie wiem, czy owa szczupłość środków wyjdzie im na dobre. Jest to oszczędność bardzo kosztowna, bo pociąga za sobą nieustanne wyprawy wojenne, podsyca zachcianki oporu, przedłuża rządy czysto wojskowe i opóźnia tę chwilę, w której kraj pocznie zwracać nakłady, t. j. w której zostanie ostatecznie otwarty dla handlu, przemysłu i rolnictwa.
W tych posiadłościach niemieckich, o których piszę, nastąpi to zapewne jeszcze nieprędko. Dla niemieckiego handlu i przemysłu okażą się te kraje korzystne dopiero wówczas, gdy czarni ucywilizują się i gdy potrzeby ich wzrosną. Co do rolnictwa, nadzieja, że z czasem nadmiar ludności niemieckiej będzie spływał w te strony, że chłopi niemieccy poczną tu zakładać sadyby i krajać pługami ziemię, jest czystem złudzeniem. Będzie to może miało miejsce wyjątkowo, w okolicach bliskich gór i mających, skutkiem wyniesienia, klimat chłodniejszy. W ogóle jednak człowiek biały nie może tu pracować, a zatem i o osadnictwie, w zwykłem znaczeniu tego wyrazu, nie może być mowy. Jeśli rolnictwo rozwinie się kiedy w tym kraju, stanie się to tylko w taki spo-