Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ochoty do snu. Ale mimo tego myśl, iż już jestem na stałym lądzie i że za kilka dni wyruszę w głąb, takiem przejmowała mnie zadowoleniem, że była to dla mnie jedna z najprzyjemniejszych bezsennych nocy, jakie kiedykolwiek spędziłem.


KONIEC TOMU PIERWSZEGO.