Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od czasu do czasu małemi rynkami, na których stoją studnie. Przy nich, pod ulewą palących promieni słonecznych, spotyka się zawsze gromady kobiet murzyńskich, biorących wodę, lub szeregi skutych łańcuchami więźniów, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Tu są także targowiska owoców — niezmiernie ciekawe ze względu na ich egzotyczny charakter.
Główne pożywienie murzynów, tak w Zanzibarze, jak i w głębi, stanowią bulwy manioku, czyli kasawy. Są one trujące w stanie świeżym, lecz wyciśnięte i zmielone na mąkę, dają pokarm nader pożywny. Widziałem całe stosy tych bulw, podobnych do wydłużonych, brudno-białych ziemniaków. Obok niech sprzedają owoce mango. Są ich dwa gatunki: większy i mniejszy; oba wyborne. Większe manga dochodzą wielkości małego melona, mniejsze, nie przenoszące objętością pięści dorosłego mężczyzny, są jeszcze bardziej poszukiwane. Skórę mają zielonawą, sprężystą, miąsz barwy bursztynu, w środku pestkę płaską, do brzoskwiniowej, z różnicą rozmiaru, podobną. W smaku ich tkwi jakby maleńki obrzask terpentynowy. Przyzwyczaiwszy się jednak do tego obrzasku, nie można się ich odjeść, tak słodycz ich jest wykwintna, tak są soczyste, chłodne