Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanowczo czytelni, obiecywał wyrzucić ją w błoto. On wie, że Wilk jest zdrajcą, że zamierzał wydrzeć mu Kamillę — ale nic z tego! W końcu dawał do zrozumienia, że gdyby Wilk chciał dochodzić orężem „tych tu słów”, to on, t. j. pan Ludwik, gotów stanąć na żądanie.
Równało się to prawie wyzwaniu. Wilk uśmiechnął się i rzucił list do ognia, ale po krótkim namyśle siadł i odpisał w ten sposób:
„Dziecko jesteś, panie Ludwiku! Nikt nie myśli się z tobą strzelać; czytelni zaś może nie wyrzucisz na ulicę, jeśli zechcesz pofatygować się do mnie dziś, o co, licząc na twój honor i poczciwe serce, najmocniej cię upraszam.”
W parę godzin potem pan Ludwik przybył istotnie do Mżynka — Wilk powitał go serdecznie.
— Czekałem na pana z niecierpliwością.
— O co chodzi?
— Ze wszystkich ludzi, których poznałem w tej okolicy, cenię cię, panie Ludwiku, najwięcej; tyś przynajmniej nie