Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przy mnie.
— Nikt nas nie słyszy... mów pan.
— Moje szczęście od pani zależy.
— Odemnie?
— Tak!
— Uściśnij mi mocniej rękę... odemnie?
— Kocham.
Pochylili się ku sobie młodzi, jakby dwa kłosy; niby szmer pacałunku przeleciał przez powietrze.
Wilk nagle pobladł, wyprostował się na całą wysokość i odkrył głowę.
— Lucy! podaj mi rękę na zawsze, bądź żoną moją.
— Co?
W Wilka niby piorun nagle uderzył. Lucy stała od niego na cztery kroki; gniew i zadziwienie malowały się na jej twarzy.
— Panie Wilk!
— Pani!..
— Panie Wilk! nie zapominaj, do kogo mówisz!
— Przez Boga żywego? co to znaczy!?
Panna Lucy odchodziła od siebie z oburzenia.