Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tami. Wysocy, bladzi, ubrani zawsze najstaranniej, istotnie, wyglądali na sekretarzy poselstw zagranicznych, jeśli nie na ambasadorów. Władysław był lepiej ułożony od Jana: „Władzio ma swój szyk”, mówiono o nim w rodzinie. Szczególniej między Władziem a Wilkiem powstała niechęć, której przyczyna była zresztą prosta — odgadli się.
— Ten głupiec, widocznie, stara się o Lucy — pomyślał Wilk.
— Dziwię się, że temu koloniście pozwalają rozmawiać z Lucy — pomyślał Władzio.
— A ona się, widocznie, do niego wdzięczy — zauważył Wilk.
— A ona się do niego uśmiecha — szepnął sobie Władzio.
A obaj mieli racyę, bo ona uśmiechała się i do jednego i do drugiego, jak przystało na dobrze wychowaną pannę. Że Władzio stara się o nią, o tem wiedziała dobrze, że Wilk czuje coś do niej, tego domyślała się również dobrze, nie umiała tylko zdać sobie sprawy, coby to było ono coś.