Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pokonaną potrzebę kochać nareszcie kogokolwiek. Przyznaję, że kiedy parę dni temu, schyliwszy się nad książką, dotknęła lokami mojej skroni, przeszedł mnie płomień od stóp do głów. Pamiętaj, że mam dwadzieścia siedm lat. Miłość rozbita na cały ogół nie wystarcza człowiekowi. W najgorszym razie, nie stanę się przecie niedołęgą“ i t. d.
Wilk, jak widzimy, wpływał na morze pełne pokus; miał się spotkać z tą siłą, wobec której najdzielniejszy męzki opór nie zdał się na nic. Niebezpieczniejsza jeszcze ta siła dla takich, którzy uczucia nie wydają po groszu.
Przyznać bo i należy, że Wilk trafił na silną pokusę. Lucy nie uchodziła za piękną, ale było w niej coś idealnego; miała ciemne, wyraziste oczy, przepyszne loki i ten jakiś urok, który najsłuszniej możnaby nazwać ponętą niewieścią. Ostatniej zimy robiła w Warszawie furorę.
Niebezpieczny to był tedy stosunek. Pewnego razu Wilk, przyszedłszy do Chłodnów, zastał gości. Byli to dwaj bracia Hoszyńscy, którym powszechnie za-