Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/376

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przejeżdżali koło nas, jeden zbliżył się do drugiego i usłyszeliśmy w ciemnościach głosy:
— Bruder, daj ognia!
— Dadzą tobie francuzi ognia.
Potem przeszli i znów nastała cisza. Nadciągał wreszcie główny oddział. Na przodzie szła jazda, za nią piechota, ale piechury nie pilnowali porządku. Znać, ludzie ci nie spodziewali się niczego i nie zachowywali nawet zwykłych ostrożności. Maszerując, powtarzali, według zwyczaju niemieckiego, w takt z krokami marszu i akcentując ostro każdą sylabę: „Fünf — par — laederne — Strümpfe!...'
A tu śmierć czyhała na nich z obu stron drogi.
Gdy nadciągnęli w sam środek zasadzki, wówczas wśród głuchej ciszy huknął nagle wystrzał pistoletowy.
Natychmiast odpowiedziała mu grzmiąca salwa karabinowa z lewej strony drogi. Powstała wrzawa nie do opisania, wśród której słychać było strzały karabinowe, okrzyki: „formuj się!” i donośny, spokojny, ale chwilami panujący nad wszystkiemi głos