Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na twarz jego padł pewien odcień rzewności i jakby utęsknienia za domem i za życiem spokojnem w rodzinnem gnieździe. Znałem ten ród Mirzów, jak swój własny. Oni wszyscy burzyli się za młodu, ale wykipiawszy wracali do gniazda. Taki był dziad, taki ojciec, taki i on zapewne. Pomyślałem, że dotrzyma słowa Lidyi, że pojmie ją za żonę, a potem wróci.
Dalszą rozmowę przerwało nam wejście znanego mi już oficera Touvenira.
— Rozkaz od dowódcy! — rzekł.
Mirza rzucił okiem na podany papier i rzekł:
— Dobrze.
W godzinę później pomaszerowaliśmy do La Rochenoira.