Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/350

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niem się chłoście wieśniaków, oskarżonych, jak powiedział nam oficer patrolowy, o to, że zbici przez prusaków, wskazali im przed tygodniem leże obozu. Biedacy ci drżeli na całem ciele, Simon zaś kazał im przypatrywać się nawzajem. Dwuch z tych nieszczęśliwych siadało na trzecim i chłostało go do krwi, potem wybity podnosił się, wypijał łyk wina i zabierał się zaraz do następnego, mówiąc:
— Wasza kolej, kumie!
Simon pilnował operacyi, machając w takt ręką i powtarzając:
— Mocniej!
La Rochenoire z Mirzą od czasu do czasu szeptali coś z sobą zcicha. Zdawali się być w jaknajlepszych stosunkach.
Nakoniec operacya się skończyła. Oficer patrolowy zameldował o naszem przybyciu La Rochenoirowi. Wówczas wzrok jego padł chwilowo na nas. Jak żyję, nie widziałem takich oczu. Siwa ich barwa prawie nie odbijała światła. Były to oczy jakby zgasłe.
— Simon, wziąć tych ludzi! — wymówił suchym, prawdziwie oficerskim głosem.