Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Komu sprzedajesz swoją zwierzynę? — spytał Selim.
— Czasem francuzom, czasem prusakom, a jak mi odbiorą, to i darmo oddaję. Wojna bierze, kochany panie, i za towar płaci... na plecach.
Stary rozgadał się w najlepsze. Była w nim mieszanina głupoty i filozofii, z której możnaby wyprowadzić ten wniosek, że gdy wielcy się biją, mali cierpią i sądzą, że Pan Bóg zasnął.
Wypytywaliśmy jeszcze naszego przewodnika o ów szczególniejszy głos, który słyszeliśmy w lesie. Pokazało się, że to kłusownicy nawołują się w ten sposób; że zaś Mathieu był w lesie z trzema synami, przeto głos dochodził nas ze wszystkich stron.
— Ale być może — dodał stary — że i dyabeł odzywa się w ten sposób.
Potem jeszcze rzekł:
— Gdybyście trafili na syna mego, Jakóba — nazywają go także „Krzywa ręka” — nie poszłoby wam tak łatwo, choć jesteście mocni, jak turcy.