Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niewiastę, bo kiedy chłodnemi słowy starała mu się okazać niechęć, odpowiedział jej jednym wyrazem: „malgrétout”. Dumny panicz, liczył na nazwisko, na majątek i sądził, że niemasz kobiety, którejby z wolą, lub bez woli, nie można kupić za taką cenę. Postępowanie jego było poprostu zuchwalstwem, ale widocznie dumny panicz nie obawiał się jego następstw; nie obawiał się ani Fanny, ani jej narzeczonego. Tkwiła w tem może odwaga, ale tkwił i wysoki egoizm. Zuchwalec! śmiał jej powiedzieć „malgrétout”, a wszakże ten sam Iwaszkiewicz, który bez drgnienia powieki umiał patrzeć w oczy osławionego z pojedynków człowieka, tak dziecięco prawie był nieśmiałym względem niej. Ale szlachetna ta nieśmiałość szła z niezmarnowanej duszy, a dowodziła świeżości uczuć i prawdziwego szacunku i prawdziwego uczucia. Między Iwaszkiewiczem i Złotopolskim Fanny nie mogła się wahać w wyborze. Zresztą, już była wybrała — i nie o to chodziło w tej chwili. Niepokój jej i trwoga powstawały stąd, że nie wiedziała, do czego między