zdołał powtórzyć, że jego zdaniem stracili koloniści.
Nastąpiła chwila milczenia. Po białem spokojnem czole Fani przelatywały różne myśli, niby chmurki, mieszające jego spokój. Oto rozbierała pobudki postępków dwuch młodzieńców i usiłowała je ocenić. Istotnie, jeżeli ogół zyskiwał przez to, co uczynił Iwaszkiewicz, to tracił przez postępek Złotopolskiego. Współzawodnicy stawali przed nią w dwuch odmiennych rolach. Ale nie odrazu zrozumiała, dlaczego jedna z tych ról jest dodatnią, druga ujemną. Dobro ogólne! Pojęcie to legło przed jej myślą, jakby jakaś nieokreślona otchłań. Czuła jednak, że potrzeba ją sercem i rozumem napełnić od wierzchu do dna. A zadanie takie nie było łatwe do spełnienia, bo edukacya, jaką odebrała w latach dziecinnych, nie mogła tu być pomocą. Ktoby tam w wychowaniu panien zwracał na takie rzeczy uwagę? Przecież można być panną i dobrze wychowaną i „dobrze ułożoną”, nie wiedząc, co jest dobro ogółu. Ale Fania chciała teraz wiedzieć i kwoli tej chęci udała się
Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/215
Ta strona została uwierzytelniona.