Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ściem, zbliża się proboszcz i zaprasza towarzystwo do siebie, dokąd i damy już przeszły.
Rzeczywiście panowie zastają damy na plebanii. Po prezentacyi, pani Zwiernicka z Okopcina rumieni się lekko i, zwracając do księcia Antosia, mówi:
— Nigdy nie miałam szczęścia widzieć księcia, a jednak poznałam go odrazu.
— Jakimże sposobem, szanowna pani?
— Znałam w Waszawie kilku członków pańskiej familii. Pan masz rysy zupełnie książąt M...skich... szczególniej nos!...
Książę Antoś dotyka ręką tej szacownej części ciała, która zwróciła uwagę pani Zwiernickiej i odpowiada:
— O tak, pani! my wogóle mamy nosy...
— Mające coś szczególnego — przerywa najmłodsza panna Słomińska. — Są pewne rysy, mające coś szczególnego — dodaje, spuszczając skromnie oczy.
— To zależy, jak czyje — odpowiada pani Zwiernicka. — Jakże księciu podobała się nasza okolica.