Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Głuchowa, łatwo teraz mówić, gdy sposobność pomocy minęła. Wnosząc z odmowy, jaka mnie dziś spotyka, mam prawo wątpić, czyby i z ratunkiem Głuchowa nie było tak samo.»
Począłem wsłuchiwać się z zajęciem, bo teraz stały mi się jasne te nieporozumienia między Kromickim i Anielką — ciotka zaś mówiła dalej:
— Jakem to usłyszała, tak powiadam: «Widzisz, mój kochany, jak w tobie mało szczerości; mówiłeś z początku, że tylko dlatego proponujesz mi spółkę, bo wolisz, iżby rodzina zyskała, niż obcy ludzie, a teraz pokazuje się, że to tobie samemu na tem zależy.» On, że to mu sprytu istotnie nie brak, odpowiedział mi, że w tego rodzaju sprawach korzyść powinna być dwustronna i że naturalną jest rzeczą, że mu także na tem zależy, by rozporządzał jak największemi kapitałami, bo interesa mają to do siebie, że im na szerszej wspierają się podstawie tem są pewniejsze. «Zresztą — dodał — biorąc Anielkę bez posagu, miałem nadzieję, że mogę liczyć na pomoc rodziny, przynajmniej w tych wypadkach, w których ta pomoc, będzie dla samej-że rodziny korzystną.» Zły był ogromnie, a zwłaszcza rozgniewał się, gdy mu