Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/708

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 704 —

Szczęściem śród obecnych nastąpiła reakcya. Rzucono się ku obłąkanej czy też zbrodniarce. Pierwszym był Gryziński. Pochwycił ją silnie za ramiona i sparaliżował odrazu jej dalsze ataki. Za chwilę odciągnięto ją na bok — i oddano w ręce obecnego w przedsionku hotelu urzędnika policyjnego.
Jednocześnie Szczepan na pół zemdlony upadł nieomal w objęcia Jadwigi, która, wsparta o filar, podtrzymywała jego gnącą się od bólu postać w macierzyńskiem objęciu....
Biały gors jego koszuli cały spłynął krwią.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Upłynęło dwadzieścia minut.
Burza huczała ciągle.... Zbliżała się, to oddalała. To pobrzmiewała głośno i ponuro; to milkła i zdawała się cichnąć. Panie udały się na piętro, do przeznaczonego dla nich saloniku — i tam oczekiwały wieści o Homiczu. Dwaj lekarze opatrywali go w sąsiednich pokojach. W tej chwili wszedł do pań (zapukawszy poprzednio w sposób dyskretny) Robbins.
Wszystkie trzy kobiety zwróciły się doń z niepokojem; ale na jego twarzy igrał uśmiech.
— Nic.... — rzekł — Mr. Homicz miał na piersi pod gorsem miniaturę.... portret kobiety. To go ocaliło. Inaczej zapłaciłby za tę sprawę życiem.... Tak, sztylet uderzył w miniaturę, malowaną na słoniowej kości i strza-