Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/695

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 691 —

Było to niesłychane i niespodziewane.
Stało się to zaś cudem prawie. Zona gubernatora była katoliczką.
I oto w nocy, poprzedzającej wigilię stracenia Ślaskiego, miała ona dziwny sen. Ukazała się jej Matka Boska — i srogie robiła w sennem marzeniu wyrzuty z powodu, że jakoby mąż jej miał na ciężką dozwolić niesprawiedliwość.... Pani gubernatorowa gorąco wzięła sobie do serca to upomnienie — i przez cały dzień nad niem myślała. I oto następnego dnia nad samym wieczorem, przybył do niej jej spowiednik, kapłan katolicki O. Malachiusz, S. J. — i poprosił o posłuchanie... Oświadczył jej, że za dozwoleniem i zgodą jej męża spełnioną zapewne zostanie nazajutrz straszna zbrodnia sądowa: objaśnił następnie sprawę Ślaskiego o tyle, o ile mu na to pozwalała tajemnica spowiedzi i prosił o interwencyę, o pomoc, o wstawienie się za niewinnym...
Zacną kobietę do głębi serca wzruszyła ta sprawa.
Noc tylko miała przed sobą, ale ta noc nie pozostała bez następstw. O tyle potrafiła wpłynąć na swego męża, Metodystę z religii, ale człowieka uczciwego i zacnego, że na godzinę przed wykonaniem wyroku, przesłał on, korzystając z przysługującego mu prawa, dekret ułaskawiający. Kara śmierci została zamieniona na dożywotnie więzienie... Ślaski powieszonym nie został!