Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/686

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 682 —

Konrad chciał się podnieść z miejsca wzburzony, ale Robbins uspokoił go skinieniem.
— O tem właśnie chciałem mówić.... — rzekł — Pan Konrad von Felsenstein znajduje się w najbliższym stosunku z osobą, grającą rolę najwybitniejszą w tym ponurym dramacie z przed lat wielu.... Przybył zaś tu do Ameryki, o ile wiem, także w zamiarze uczynienia sprawiedliwości i naprawienia krzywd z przed lat. Ażeby przyjść do tego rodzaju decyzyi, musiał podeptać wiele rzeczy sobie drogich, przecierpieć wiele i wiele poświęcić — w imię prawdy Bożej. Tak czynić potrafi tylko dusza wielka i serce szlachetne.... Dla tego uważałem, że mam nie tylko prawo, ale i obowiązek zaprosić pana barona na naszą konsultacyę.
Trzej sędziowie jednomyślnem pochyleniem głowy zaakceptowali słowa Robbinsa. Ten ciągnął dalej:
— Zresztą nikt z nas niema prawa przeceniać hartu i Wytrzymałości duszy choćby najszlachetniejszej, gdy uderza na nią fala cierpienia. Od barona Felsensteina zależy, czy zechce lub nie zechce brać udział w naszej naradzie, czy zechce lub nie zechce dostarczyć nam pewnych wyjaśnień, ułatwić pracę?.... Pod tym względem nie czynię nad żadnego nacisku. Wolno mu z nami pozostać, wolno nas opuścić, a w tym ostatnim razie liczę na jego honor, że