Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/756

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

BORKMAN (przerywając). No tak. Nie mówmy już o tych starych dziejach. On przecież także nie został ministrem.
FOLDAL. Poszedł jednak w górę.
BORKMAN. A ja runąłem w przepaść.
FOLDAL. To straszna tragedya.
BORKMAN (przytakując). Taka prawie jak twoja, przychodzi mi to na myśl, kiedy się nad tém zastanawiam.
FOLDAL (dobrodusznie). Przynajmniéj równie okropna.
BORKMAN (z lekkim uśmiechem). Z drugiéj strony, jest to także rodzaj komedyi.
FOLDAL. To komedya?
BORKMAN. Przynajmniéj tak mi się tu dziś przedstawia. Ot, słuchaj.
FOLDAL. Mówże!
BORKMAN. Idąc do mnie, czy nie spotkałeś Frydy?
FOLDAL. Nie.
BORKMAN. Gdy my dwaj rozmawiamy tutaj, ona gra do tańca w domu tego, który mnie zgubił.
FOLDAL. O tém nie miałem wyobrażenia.
BORKMAN. Tak jest. Wzięła z sobą nuty i poszła ode mnie do... tych państwa.
FOLDAL (tłómacząc się). No wiesz — to biedne dziecko...
BORKMAN. Zgadnij téż, komu przygrywa — między wielu innemi?
FOLDAL. Komuż?
BORKMAN. Memu synowi.
FOLDAL. Co?
BORKMAN. Tak, cóż na to powiesz, Wilhelmie? Mój syn znajduje się tam dziś wieczór, w kole taneczném. Czy nie mam słuszności mówiąc, że to czysta komedya?
FOLDAL. Ale on nie wie z pewnością...
BORKMAN. Czego nie wie?
FOLDAL. Nie wie z pewnością, w jaki sposób... ten...
BORKMAN. Możesz go nazwać po imieniu, dziś już to mnie nie drażni.
FOLDAL. Jestem przekonany, że twój syn nie ma pojęcia, jak rzeczy stoją.
BORKMAN (siedzi ponury i bębni po stole). Wie o tém, powiadam ci, jak prawda, że tu siedzę.
FOLDAL. Jakżeż można uwierzyć, by żył z tym człowiekiem?
BORKMAN (wstrząsając głową). Być może, iż mój syn inaczéj się na to zapatruje. Mogę przysiądz, że stoi po stronie moich nieprzyjaciół,