Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/740

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ELLA RENTHEIM. I dlatego jestem stroskana, kiedy mu co zagraża.
PANI BORKMAN. Erhardowi cość zagraża? Cóż takiego? Czy mu zagraża coś, czy ktoś?
ELLA RENTHEIM. Naprzód zagrażasz mu ty — na twoję rękę...
PANI BORKMAN (przerywając). Ja?
ELLA RENTHEIM. A oprócz tego, lękam się téj pani Wilton.
PANI BORKMAN (patrzy na nią przez chwilę w milczeniu). I coś podobnego przypisujesz Erhardowi? memu chłopcu, który ma tak wielkie zadanie do spełnienia?
ELLA RENTHEIM (otrząsając się). Ach! jakie tam zadanie!
PANI BORKMAN (rozgniewana). I mówisz to mnie, z takiém szyderstwem?
ELLA RENTHEIM. Czyż możesz sądzić, że młody człowiek, w wieku Erharda, czerstwy i żywy, wyrzecze się wszystkiego, poświęci dla jakiegoś tam zadania?
PANI BORKMAN (z głębokiém przekonaniem). Erhard to uczyni, jestem pewna.
ELLA RENTHEIM (wstrząsając głową). Ani wierz, ani wierzyć możesz temu, Gunildo.
PANI BORKMAN. Jakto? ja temu nie wierzę?
ELLA RENTHEIM. Wymarzyłaś to sobie tylko i musisz się tego trzymać, bobyś zwątpiła o wszystkiém.
PANI BORKMAN. Być może, iżbym zwątpiła (gwałtownie); a ty, Ello, dostrzegasz to z przyjemnością.
ELLA RENTHEIM (podnosząc głowę). W każdym razie widzę z największą przyjemnością, że nie mogąc sobie sama dać rady, składasz wszystko na Erharda.
PANI BORKMAN (groźnie). Ty chcesz stanąć pomiędzy nami, pomiędzy matką a synem! Ty!
ELLA RENTHEIM. Chcę go oswobodzić z twojéj przemocy, z twojego przymusu, z twego panowania.
PANI BORKMAN (tryumfująco). To ci się już nie uda. Trzymałaś go pod swoją władzą aż do jego piętnastego roku, ale teraz ja zdobyłam go sobie — wiedz o tém.
ELLA RENTHEIM. To ja go napowrót zdobędę (goręcej, półszeptem). My dwie, Gunildo, raz już stoczyłyśmy o człowieka walkę, na śmierć i życie.
PANI BORKMAN (patrząc na nią, ze złośliwą radością). Tak jest i ja odniosłam zwycięstwo.
ELLA RENTHEIM (z szyderczym uśmiechem). Czy dotąd masz przekonanie, że zwycięstwo to było dla ciebie zyskiem?
PANI BORKMAN (ponuro). Niestety, masz słuszność.