Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/696

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

RYTA (zrywając się). Muszę ci jedno powiedziéć, Alfredzie.
ALLMERS (zwracając się ku niéj). Co?
RYTA. Nie bądź tak pewnym siebie.
ALLMERS. Pewnym? Jakto?
RYTA. Nie bądź tak bez troski, ani tak pewny, że mnie masz jak w kieszeni.
ALLMERS (zbliżając się). Co przez to rozumiesz?
RYTA (z drżącemi wargami). Nigdy nawet myślą nie przeniewierzyłam ci się, Alfredzie, nigdy, ani na jednę chwilę.
ALLMERS. Tego przecież, mówić mi nie potrzebujesz. Znam cię zbyt dobrze.
RYTA (z roziskrzonym wzrokiem). A jeśli mną wzgardzisz...
ALLMERS. Wzgardzić tobą! Nie rozumiem, do czego zmierzasz.
RYTA. Ty nie wiész, coby się ze mną stać mogło, gdyby...
ALLMERS. Gdyby?...
RYTA. Gdybym się przekonała, że już nie dbasz o mnie, nie kochasz mnie tak jak dawniéj.
ALLMERS. Ależ moja droga, ludzie zmieniają się z biegiem lat, muszą więc kiedyś zajść zmiany w naszym stosunku, tak jak i we wszystkich innych.
RYTA. Ja się nigdy nie zmienię i nie chcę słyszéć o żadnéj zmianie w tobie. Alfredzie, jabym tego nie zniosła. Muszę miéć cię tylko dla siebie.
ALLMERS (stroskany patrząc na nią). Masz usposobienie strasznie zazdrosne.
RYTA. Inną być nie mogę (groźnie). A gdybyś się podzielił pomiędzy mną a kimkolwiek innym...
ALLMERS. To cóż?
RYTA. Zemściłabym się na tobie.
ALLMERS. I jakżebyś się zemściła?
RYTA. Nie wiem, a raczéj wiem dobrze.
ALLMERS. Jakże?
RYTA. Rzuciłabym się...
ALLMERS. Rzuciłabyś się powiadasz.
RYTA Tak, rzuciłabym się w ramiona pierwszemu lepszemu.
ALLMERS (spogląda na nią z uczuciem i wstrząsa głową). Nie zrobiłabyś tego nigdy, ty tak wierna, dumna, uczciwa.
RYTA (zarzucając mu ramiona na szyję). Och! ty nie wiész, do czego byłabym zdolna, gdybyś — gdybyś nie chciał już o mnie słyszéć.
ALLMERS. Gdybym już nie chciał o tobie słyszéć!.. Jak możesz mówić coś podobnego.
RYTA (śmiejąc się na wpół i puszczając go). Mogłam go przecież z łatwością przynęcić, tego inżyniera, który tu ciągle bywał.