Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/695

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

RYTA (wyrywając je). Cóż mi z tego, co czujesz w głębi duszy? Chcę cię mieć w zupełności dla siebie, dla siebie jednéj, tak jakem cię miała niegdyś, w pierwszych czarownych dniach. (Ostro i gwałtownie). Nie poprzestanę nigdy, Alfredzie, na resztkach i okruchach.
ALLMERS (ze słodyczą). Zdaje mi się, że szczęścia starczyć tu może dla nas trojga, Ryto.
RYTA (szyderczo). Ty — bo poprzestajesz na byle czém. (Siada przy stole na lewo). Posłuchaj mnie...
ALLMERS (zbliżając się). Cóż?
RYTA. (spogląda na niego błyszczącym wzrokiem). Gdy wczoraj wieczór odebrałam twój telegram...
ALLMERS. Tak. Więc cóż?
RYTA. Ubrałam się biało...
ALLMERS. Tak, zauważyłem, że byłaś biało ubraną, gdym przyjechał.
RYTA. Rozpuściłam włosy...
ALLMERS. Twoje bogate, śliczne włosy.
RYTA. By spadały na szyję i plecy...
ALLMERS. Widziałem to, widziałem. Jakże piękną byłaś, Ryto!
RYTA. Lampy były przyćmione różowemi abażurami, byliśmy sami we dwoje. Nikt więcéj nie czuwał w całym domu. Wino szampańskie stało na stole.
ALLMERS. Ja go nie piłem.
RYTA (patrząc na niego z goryczą). Masz słuszność (śmieje się przykro). Szampan był nalany, ale tyś go nie wypił, jak mówi piosnka. (Wstaje z fotelu i jakby zmęczona, idzie do kanapy i opuszcza się na nią w pół-leżącéj postawie).
ALLMERS (przechadza się po pokoju i zatrzymuje przy niéj). Byłem tak zajęty poważnemi myślami... Postanowiłem pomówić z tobą o naszém przyszłém życiu, a przedewszystkiém o Eyolfie.
RYTA (z uśmiechem). I takeś téż uczynił, dobry Alfredzie.
ALLMERS. Nie, do tego nie przyszło. Ty zaczęłaś się rozbierać.
RYTA. A ty mówiłeś tymczasem o Eyolfie. Nie przypominasz sobie? Pytałeś, w jakim stanie jest żołądek małego Eyolfa.
ALLMERS (patrzy na nią z wyrzutem). Ryto!
RYTA. A potém położyłeś się i spałeś znakomicie.
ALLMERS (wstrząsając głową). Ryto! Ryto!
RYTA (kładzie się na kanapie i patrzy na niego). Alfredzie!
ALLMERS. Co?
RYTA. Szampan był nalany, aleś ty go nie wypił.
ALLMERS (szorstko niemal). Nie, nie wypiłem. (Odchodzi ku drzwiom od ogrodu. Ryta leży przez chwilę bez ruchu, z zamkniętemi oczyma.)