Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/680

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ASTA. Więc ja przeczułam. To pewno nie dawało mi pokoju. I on nic naprzód nie napisał, nawet karty pocztowéj?
RYTA. Ani słówka.
ASTA. I nie telegrafował?
RYTA. Tak, ale dopiéro na godzinę przed przyjazdem. Krótko i chłodno (śmieje się). Jak to do niego podobne, Asto.
ASTA. Tak, on zawsze w sobie wszystko zamyka.
RYTA. Tém szczęśliwsza byłam, mając go znowu.
ASTA. Wystawiam to sobie.
RYTA. Wrócił o całe czternaście dni wcześniéj, niż sądziłam.
ASTA. A jakże mu teraz? Zdrów? Nie rozstrojony?
RYTA (zamyka kufer i uśmiecha się). Wyglądał doskonale, gdym go ujrzała.
ASTA Nie był zmęczony?
RYTA. No, zmęczony był trochę a nawet porządnie zmęczony. Bo też biedak po większéj części podróżował pieszo.
ASTA. Może też górskie powietrze było dla niego za ostre?
RYTA. Przeciwnie, nie słyszałam ani razu, by zakaszlał.
ASTA. Widzisz. Jak to dobrze, że go doktór namówił do téj podróży.
RYTA. Tak, teraz, kiedy się wreszcie skończyła; ale wierz mi, Asto, że to był dla mnie czas nieznośny. Nie mogłam nawet o tém mówić, a tyś mnie téż tak rzadko odwiedzała.
ASTA. Było to źle z mojéj strony. Jednak...
RYTA. Dobrze, dobrze, miałaś przecież tam w mieście swoję szkołę (uśmiecha się). Przytém nasz inżynier drogowy — był także w podróży.
ASTA. Ach! dąjże pokój, Ryto.
RYTA. No, nie mówmy o inżynierze. Nie możesz sobie wyobrazić, jak mi Alfreda brakowało? Taka straszna pustka. Dom wyglądał jak po pogrzebie.
ASTA. Boże mój — przecież wyjechał tylko na sześć lub siedm tygodni.
RYTA. Tak, ale pamiętaj, że dotąd Alfred nigdy mnie nie opuszczał, nawet na dwadzieścia cztery godzin i to przez całe lat dziesięć.
ASTA. Ale właśnie dlatego, uważam, iż należało mu teraz przejechać się trochę. Co lato powinien był jeździć w góry. Gdyby tak było...
RYTA (z uśmiechem). Zapewne, łatwo ci to mówić. Gdybym to ja była tak rozsądna jak ty, byłabym go może wcześniéj puściła. Ale mnie się zdawało, że tego nie zniosę, Asto, że go już nigdy nie zobaczę. Czy ty tego nie rozumiesz?
ASTA. Nie. Może dlatego, że nie mam nikogo do stracenia.