Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/587

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

HEDDA (mimowolnie). Wiedziałam o tém.
LÖVBORG. Nie jesteś mi już potrzebną, Theo.
PANI ELVSTED. I ty możesz mi to powiedziéć? Nie jestem ci potrzebną. Będę ci przecież pomagać jak dotąd, będziemy daléj razem pracować.
LÖVBORG. Nie mam zamiaru pracować daléj.
PANI ELVSTED (z rozpaczą). A cóż ja pocznę z mojém życiem?
LÖVBORG. Musisz próbować żyć daléj tak, jak gdybyś nigdy mnie nie spotkała.
PANI ELVSTED. Ale ja tego nie potrafię.
LÖVBORG. Spróbuj, Theo. Musisz wracać do domu.
PANI ELVSTED (w największém wzburzeniu). Nigdy, przenigdy! Gdzie ty jesteś, tam i ja będę. Nie odpędzisz mnie podobnemi słowami. Tu pozostanę i będę z tobą, gdy wyjdzie twoja książka.
HEDDA (półgłosem ze zdziwieniem). Ach! tak... książka?
LÖVBORG (patrząc na nią). Książka moja i Thei — bo tak jest właściwie.
PANI ELVSTED. Tak, czuję dobrze, że tak jest i dlatego mam prawo być z tobą, gdy ona wyjdzie. Chcę widziéć własnemi oczyma, jak ludzie będą mieli znów dla ciebie szacunek i tę radość chcę z tobą podzielić.
LÖVBORG. Theo! nasza książka nigdy nie wyjdzie.
HEDDA. Ach!
PANI ELVSTED. Nigdy nie wyjdzie?
LÖVBORG. Wyjść nie może.
PANI ELVSTED (z najwyższym niepokojem). Coś zrobił z rekopismem?
HEDDA (patrzy na niego sztywno). Tak, rękopism.
PANI ELVSTED. Gdzie masz rękopism?
LÖVBORG. Theo! Nie pytaj mnie o to.
PANI ELVSTED. Przecież ja muszę wiedziéć, mam do tego prawo, chcę wiedziéć.
LÖVBORG. A więc, rękopism... rękopism podarłem na strzępy.
PANI ELVSTED (z okrzykiem). Nie! nie!
HEDDA (mimowolnie). To nie prawda!
LÖVBORG (patrząc na nią). Pani sądzi, że to nie prawda?
HEDDA (panując nad sobą). Skoro pan to sam mówi... Jednak wydaje się to tak nieprawdopodobném.
LÖVBORG. Nie mniéj to prawda.
PANI ELVSTED (łamiąc ręce). O Boże! Heddo! O Boże! Zniszczyć swoje własne dzieło!
LÖVBORG. Zniszczyłem moje własne życie, mogłem więc zniszczyć także pracę życia.
PANI ELVSTED. Uczyniłeś to dzisiejszéj nocy?