Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/536

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
516
HENRYK IBSEN.

wów. Stare, nadzwyczaj ciekawe rzeczy, o których nikt nie ma wyobrażenia.
PANNA TESMAN. Tak, tak, Jörgenie, w twéj poślubnéj podróży, nie traciłeś czasu.
TESMAN. Mogę to śmiało przyznać. Ale zdejmże kapelusz, ciociu. Pozwól, rozwiążę wstążki. Dobrze tak.
PANNA TESMAN (w czasie gdy on to czyni). Ach! Boże, to tak, jak kiedyś był u nas w domu.
TESMAN (oglądając kapelusz). Cóż za ładny kapelusz dziś włożyłaś?
PANNA TESMAN. Sprawiłam go sobie z powodu Heddy.
TESMAN. Heddy?
PANNA TESMAN. Ażeby się mnie nie wstydziła, gdy razem będziemy na mieście.
TESMAN (głaszcząc ją po twarzy). Ty, ciociu, myślisz o wszystkiém. (Kładzie kapelusz na krześle przy stole). A teraz wiesz co, siądźmy sobie na kanapie i pogawędźmy, zanim Hedda nadejdzie (siadają).
PANNA TESMAN (stawia parasolkę przy rogu kanapy). Jakże jestem szczęśliwa, że cię znowu widzę, Jörgenie, ciebie jedynaka nieboszczyka Jana.
TESMAN. I ja jestem szczęśliwy, że cię widzę, tyś była dla mnie i ojcem i matką zarazem.
PANNA TESMAN. Wiem dobrze, że ty kochasz zawsze twoję starą ciotkę.
TESMAN. A jakże ciocia Ryna? czy jéj nie lepiéj?
PANNA TESMAN. Dla téj biedaczki nie może być polepszenia. Leży, jak leżała przez te wszystkie lata. Oby tylko Bóg zostawił mi ją jak najdłużéj. Nie wiem, cobym bez niéj zrobiła, zwłaszcza téż teraz, kiedy ci już potrzebną nie jestem.
TESMAN (klepie ją po ramieniu). No, no, no.
PANNA TESMAN (szybko, odmiennym tonem). Ale kiedy pomyślę, żeś się, ożenił Jörgenie, i że to ty pozyskałeś rękę Heddy Gabler, téj Heddy, tak zawsze otoczonéj młodzieżą...
TESMAN (nuci i uśmiecha się z zadowoleniem). Zdaje mi się, że mam w mieście paru dobrych przyjaciół, którzy mi z całego serca zazdroszczą. Czy nie?
PANNA TESMAN. Zazdroszczą ci tego także, żeś mógł odbyć tak długą poślubną podróż. Wszakże trwała blizko sześć miesięcy.
TESMAN. Dla mnie była to także podróż naukowa. Ileż archiwów musiałem przewertować! ile książek przeczytać!
PANNA TESMAN. No tak. (Poufnie i ciszéj). Ale posłuchaj Jörgenie, czy nie masz mi nic po powiedzenia, nic wcale?
TESMAN. Z podróży?