Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/481

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ELLIDA. Coś podobnego.
WANGEL. Cóż ty wiesz o nim?
ELLIDA. Nic nad to, że od młodości był na morzu i odbywał długie podróże.
WANGEL. I więcéj nic?
ELLIDA. Nic. Nigdyśmy o tém nie mówili.
WANGEL. Więc o czémże?
ELLIDA. Mówiliśmy najwięcéj o morzu.
WANGEL. Aa... O morzu.
ELLIDA. O burzach i ciszy, o ciemnych nocach na morzu, a także, o morzu w dniach promiennych. Najwięcéj jednak mówiliśmy o wielorybach, delfinach, psach morskich, które tam na północy wygrzewają się na skałach, w południowych godzinach, mówiliśmy o mewach, orłach morskich i morskiém ptactwie. I wyobraź sobie, gdyśmy o tém rozmawiali, zdawało mi się, że zwierzęta i ptaki morskie były z nim spokrewnione.
WANGEL, A ty, Elido?
ELLIDA. Mnie było tak, jakbym ja także była z niemi wszystkiémi pokrewna.
WANGEL. Tak, tak. I dlatego to, zaręczyłaś się z nim.
ELLIDA. Tak! on mówił, że ja to muszę uczynić.
WANGEL. Musisz? Czyż nie miałaś własnéj woli?
ELLIDA. Nie, nie miałam, gdy on był przy mnie. O, w jego nieobecności, zdawało mi się to niezrozumiałém.
WANGEL. Czy często się z nim schodziłaś?
ELLIDA. Nie, nie często. Jednego dnia przyszedł obejrzeć latarnię morską i wtedy go poznałam. Potém spotykaliśmy się tu i tam, ale wówczas téż stał się ten wypadek z kapitanem i on musiał się oddalić.
WANGEL. Mów mi jeszcze o tém.
ELLIDA. Raz bardzo rano, około świtania, odebrałam od niego kartkę, ażebym przyszła zaraz na przylądek Bratthamer, wiesz, leży on pomiędzy latarnią morską a Skiöldwik.
WANGEL. Wiem, wiem, znam dobrze to miejsce.
ELLIDA. Pisał, bym tam zaraz przyszła, bo chce ze mną mówić.
WANGEL. I poszłaś?
ELLIDA. Tak. Nie mogłam inaczéj uczynić. Tam opowiedział mi, że w nocy zabił kapitana.
WANGEL. Więc sam to powiedział. Powiedział bez ogródki?
ELLIDA. Tak. Ale jak mówił, uczynił tylko to, co mu nakazywała sprawiedliwość.
WANGEL. Sprawiedliwość? Dlaczegóż go zamordował?